Cześć Wam, przez ostatnie kilka tygodni wiele się działo, podczas wakacji odwiedziłam wiele ciekawych miejsc i mam dla was tyle propozycji na wycieczki że postanowiłam pisać częściej. Postaram się pisać dwa razy w miesiącu więc wypatrujcie nowych postów.
Kolejny pomysł na weekendowy wypad nasunął się nam kiedy postanowiliśmy odkurzyć nasze rowery i spróbować naszych sił przed wakacyjną podróżą rowerową. Szukaliśmy więc miejsca atrakcyjnego ale jednocześnie z dobrze utrzymanymi drogami dla takich “niedzielnych” rowerzystów jak my. Wybór padł na Kielder Water & Forest Park, potężny zbiornik wodny położony w równie olbrzymim lesie iglastym.
Kielder Water & Forest Park
Park jest główną atrakcją turystyczną regionu Northumberland i przyciąga rocznie ponad 250 000 turystów. Obszar leśny i wokół zalewu jest dobrze zagospodarowany z kilkoma centrami turystycznymi z czego dwa główne – Leaplish i Tower Knowe mają bazę noclegową, restauracje, oferują atrakcje turystyczne takie jak pokazy ptaków drapieżnych i możliwość uprawiania sportów wodnych. Dziesiątki szlaków pieszych i rowerowych na których co jakiś czas ustawiono ławeczki i stoliki, punkty widokowe do których drogę wskazują znaki ustawione wzdłuż głównej drogi otaczającej rezerwuar, to wszystko sprzyja wypoczynkowi.
Jedynym minusem jest słabe oznakowanie szlaków – mapa jest konieczna bo w parku nie ma zasięgu oraz miliony meszek które przypuściły na nas atak o zmierzchu pierwszego dnia i opóźniły nasz planowany wypoczynek o kilka godzin w trakcie których skutecznie uszczupli liśmy ich populację 🙂
Propozycje szlaków pieszych i rowerowych znajdziecie tu: https://images.visitkielder.com/cmsuploads/VK/4359%20Kielder%20trail%20guide%2036pp%20DL%206aw%20-%20OR%20V5%20%28Low%20Res%29.pdf
My wybraliśmy dwa w miarę łatwe szlaki wokół północnego i południowego brzegu zalewu.
Szlak Kielder Castle visitor centre – Janus chairs
Trasa rozpoczyna się przy głównym centrum turystycznym utworzonym w zamku Kielder Castle, XVIII-wiecznej loży myśliwskiej zbudowanej przez księcia Northumberland, znajdującej się na skraju wioski Kielder, u podnóża doliny rzeki North Tyne.
Droga wije się przez piękny iglasty las co jakiś czas oddalając się od zbiornika by za chwilę wrócić na jego brzeg zapewniając nam moc wspaniałych krajobrazów. 15 km trasa jest bardzo urozmaicona, dużo z górki i jeszcze więcej pod górkę 🙂 ale dla leniwych wypożyczalnia rowerów przy zamku oferuje rowery elektryczne 🙂 .
Silvas Capitalis i Janus chairs to dwa obowiązkowe przystanki na trasie – część art & architecture programme, w ramach którego w całym parku znajdziemy różne instalacje artystyczne. Te dwie to zdecydowanie jedne z najfajniejszych.
Las Kielder
Otaczający zalew las choć trudno w to uwierzyć to największy sztuczny las w Anglii. Jest on własnością brytyjskiej Komisji Leśnictwa, która zapoczątkowała jego istnienie kupując ziemię i robiąc pierwsze nasadzenia na obszarze pierwotnie rosnących tu wrzosowisk w latach dwudziestych. W latach 30. XX w. Zwożono tu do pomocy dotąd bezrobotnych pracowników z których wielu pochodziło ze społeczności górniczych i stoczni północno-wschodniej Anglii. Wokół na potrzeby zakwaterowania rodzin robotników powstały wioski jak np. Stonehaugh. Las Kielder Forest powstał jako część większego planu zapewnienia strategicznej rezerwy drewna dla kraju. Od tego czasu zasady zarządzania zmieniły się i choć nadal pozyskuje się tu rocznie 475,000 metrów sześciennych drewna, to w równym stopniu stanowi swoisty rezerwat przyrody w którym stosuje się zrównoważony wyrąb a w miejsce ściętych sadzi się nowe drzewa; jak i centrum rekreacyjne. To co wyróżnia rezerwuar spośród innych tego typu sztucznych jezior jest jego położenie. Wzgórza wokół jeziora sięgają do wysokość 602 m, urozmaicają krajobraz i stanowią jeden z najbardziej odludnych obszarów w Anglii.
Las Kielder jest zdominowany przez drzewa iglaste, rosną tu głównie trzy gatunki świerków dla których wilgotny klimat północnej Anglii jest idealny do życia. Znajdziemy tu również sosny, modrzewie, daglezje, brzozy, jarzębiny, wiśnie, dąb, buk i wierzby.
Las jest także domem dla około 50% populacji czerwonej wiewiórki w Anglii. najlepszym ponoć miejscem, aby ją spotkać jest chatka obserwacyjna wiewiórki nad brzegiem jeziora, i choć jesteśmy rozczarowani bo nie udało nam się spotkać żadnych zwierzaków oprócz wspomnianych już meszków :/ to wyczytałam że jest to dom wielu gatunków zwierząt między innymi ptaków drapieżnych i saren.
Zalew Kielder Water
Zalew był metodą na zaspokojenie wzrostu zapotrzebowania na wodę w latach 60-tych XX wieku. Powstało wtedy największe sztuczne jezioro w Wielkiej Brytanii pod względem pojemności wody (200 miliardów litrów). Jak to często bywa przy takich projektach na wyznaczonym w projekcie obszarze zbiornika stało kilka farm i szkoła, również dawna droga Kolei Granicznych została zalana. Prace przy budowie zbiornika i zapory zakończono w 1981 r, oficjalnym otwarciem Kielder Water przez Królową Elżbietę II w kolejnym roku. Dolina wypełniała się wodą przez kolejne dwa lata. Zbiornik Kielder umożliwia wykonanie zrzutów wody do rzeki Tyne z której pobierana jest woda przez północne części Anglii, jego istnienie sprawia że gdy w czasie suszy południowe hrabstwa często zmuszone są wdrażać strategie niedoborów wody i zakaz podlewania ogrodów, północno-wschodniej Anglii nie grozi taki problem. Jest to także największa w Wielkiej Brytanii hydroelektrownia.
Pierwsza trasa rowerowa zajęła nam kilka godzin, czemu tak długo? A no odwiedźcie to miejsce sami a przekonacie się że podczas jazdy zatrzymacie się wielokrotnie by podziwiać widoki na trasie.
Trasa Bull Crag peninsula
Popołudniu postanowiliśmy wypróbować jedna z tras na południowym wybrzeżu. Trasa zaczyna się w Leaplish Waterside Park i wiedzie wokół półwyspu Bull Crag.
Trasa jest urozmaicona, trochę wzdłuż jeziora, trochę lasem. Niestety koniecznie trzeba mieć nawigację bo brak tu całkowicie kierunkowskazów. Trasa ma około 10 km i nadaje się tak na spacer jak i na rower:) a widoki naprawdę piękne.
W Kielder można spokojnie spędzić cały weekend, wielu Anglików przyjeżdża tu nawet na wakacje ale my kierowani przez ciekawość ale nie bez żalu opuściliśmy późnym wieczorem park i udaliśmy się w zupełnie już inne miejsce.
Zanim jednak o nim napiszę, kilka informacji praktycznych:
- W parku jest kilka pól namiotowych, można wynająć luksusowe domki kempingowe w Kielder Waterside i w pełni wyposażone domki w stylu skandynawskim w Calvert Trust. Bellingham, Falstone i Kielder to najbliższe wioski i tam znajdziecie B&B.
- Koniecznie weźcie ze sobą spray na owady – krwiożercze meszki to udręka szczególnie wieczorem i w okolicach lasu – czyli wszędzie:)
- Lokalny strażnik leśny przegania zatrzymujące się na dziko samochody czy kampery. Nie liczcie że uda wam się na noc zatrzymać na jednym z parkingów. Możecie natomiast zatrzymać się tuż za granicami parku ( co i my zrobiliśmy).
- Bądźcie przygotowani na każdą pogodę.
Wieczorem nasz kamper potoczył się leniwie przez kręte drogi parku narodowego North Humberland w kierunku wioski Bardon Mill w której pobliżu znajduje się jedno z najważniejszych na świecie odkryć archeologicznych z okresu rzymskiego.
Vindolanda
Vindolanda, była rzymskim fortem pomocniczym oraz powstałą u jego podnóży wioską zbudowanymi w pobliżu Muru Hadriana. Fort strzegł rzymskiej drogi Stanegate od rzeki Tyne do Solway Firth. Zbudowano go w I wieku i zamieszkiwano aż do 370 roku n.e. Dzięki makiecie można sobie wyobrazić jej wygląd co jest trudne tylko na podstawie dziś widocznych fundamentów budynków. Osadę i fort odkryto podczas wykopalisk prowadzonych w latach 70. XX wieku. Ruiny rozciągają się na powierzchni kilku hektarów i choć nie są to tak jak w wielu miejscach Włoch prawie kompletne budynki a zaledwie podstawy murów i kilka ocalałych ścian to Vindolanda jest imponującym zapisem historii Anglii i Rzymu a jednocześnie bardzo atrakcyjnym miejscem. Ponieważ zabytek jest pod opieka niezależnej organizacji charytatywnej bilet kosztuje jedynie 8 funtów co w porównaniu z tym co otrzymujemy jest bardzo atrakcyjną ceną. Warto wziąć udział we wliczonym w cenę biletu godzinnym oprowadzaniu po forcie z przewodnikiem który, w bardzo ciekawy sposób przybliża historię miejsca, opowie o najważniejszych budynkach i życiu żołnierzy. W Vindolandzie nadal prowadzone są prace archeologiczne stąd niektóre części fortu są niedostępne dla zwiedzających a co kilka lat nowe fragmenty fortu otwiera się dla turystów.
Vindolanda była zasobna w wodę z wieloma źródłami i strumieniami płynącymi w pobliżu. Najpotężniejsze źródło leżało na obrzeżach wioski i stąd kamiennym akweduktem i drewnianymi rurami wodę rozprowadzano po całym forcie.
Wioski jak ta w Vindolandzie, były niezbędnym dodatkiem do fortów powstałych wzdłuż muru Hadriana, stanowiły celowe jego przedłużenie. Znajdowało się tam kilka rzędów budynków z których każdy zawierał kilka jednopokojowych pomieszczeń. Większość nie miała kanalizacji, wyjątek stanowiła rzeźnia, w której ze względów zdrowotnych ważny był wydajny drenaż.
To co wyróżniało Vindolande z pośród innych rzymskich miast to to że było to w znacznej mierze miasto wojskowe. Na ulicach normalnym widokiem byli żołnierze w pełnym rynsztunku, załatwiający sprawy urzędowe jak również ci którzy relaksowali się w tawernie lub w tej własnie łaźni.
Łaźnie jak ta reprezentowana przez pozostałości murów i lapidarium miały szczególne znaczenie dla społeczności. Były nie tylko miejscem kąpieli ale również miejscem spotkań i rekreacji gdzie żołnierze i ich rodziny mogli plotkować, uprawiać hazard. Tu również znajdowały się publiczne toalety, jedyne odnalezione w całej wiosce.
Trzy budynki: Principia – budynek kwatery głównej, Praetorium -dom dowódcy i Horrea czyli spiżarnia, umieszczone w centrum fortu zdominowały jego wygląd. Budynek kwatery głównej, był najbardziej imponujący w całym forcie. To tu oficerowie regimentowi i ich księgowi przechowywali dane na temat stacjonującego tu oddziału. Budynek stanowił centrum administracyjne, centralne biuro. Tu także składowano dodatkową broń.
Duży budynek z dziedzińcem to rezydencja oficera dowodzącego – Praetorium. Właściciel miał tu wszystko co potrzebne by wygodnie mieszkać. W rezydencji znajdowało się kilka salonów i sypialni, kuchnia, toaleta, prywatna ogrzewana łaźnia, wszystkie zbudowane wokół centralnego dziedzińca. Dom był w pełni umeblowany, jadalnie były ogrzewane, komandor miał też własną toaletę. Podczas gdy mieszkańcy fortu żyli w ciasnocie komandor żył w luksusie, wydając przyjęcia dla innych reprezentantów elit.
Widoczne dziś kamienne pozostałości budynków to zaledwie fragment tego co stało tu w antycznych czasach. Zanim ostatni kamienny fort został zbudowany w 213 roku poprzedziło go 8 innych fortów. Większość wczesnych fortów była zbudowana z drewna. Najwcześniejszy powstał około 85 roku, 43 lata przed ukończeniem muru Hadriana, Szczątki pierwszego fortu znajdują się 5 metrów pod powierzchnią ziemi. Niektóre z drewnianych fortów były o wiele większe; nawet trzykrotnie, niż ostatni kamienny fort który dziś oglądamy.
Drewniane miasto przylegające do fortu rozciągało się także o wiele dalej niż jego kamienne budynki widoczne dziś. Przez stulecia żyli tu żołnierze z całego Cesarstwa Rzymskiego, w tym z Belgii, Niemiec i Francji choć wśród nich byli także rekrutowani lokalnie Brytowie. Późniejszy kamienny fort i przylegająca do niego wioska pozostawały w użyciu do około 285 r., Kiedy to w dużej mierze zostały opuszczone z nieznanych przyczyn. Około 300 roku fort został ponownie odbudowany, ale wioska nie odrodziła się; najprawdopodobniej obszar ten był zbyt niebezpieczny dla życia poza obronnymi murami fortu. U schyłku rzymskiej okupacji fort stracił swoje znaczenie i został porzucony.
MUZEUM
Równie interesujące jak ruiny jest muzeum prezentujące znaleziska z sięgających 6 metrów grubości złóż archeologicznych z terenów Vindolandy, Wśród fragmentów odzieży, uzbrojenia, naczyń, biżuterii i ozdób znalazły się tak niezwykłe eksponaty jak np rękawice bokserskie.
Jedna z największych na świecie kolekcji rzymskich butów jest chlubą muzeum. Dekorowane oczkami lub droższe z siateczki z podeszwami mocno nabijanymi ćwiekami by przedłużyć ich żywotność dają świadectwo przekroju społeczeństwa w forcie i wiosce. Niektóre z butów były wielokrotnie naprawiane i wyrzucone jedynie gdy już nie nadawały się do naprawy. Inni wyrzucali całkiem jeszcze dobre buty, najpewniej kupując nowsze i ładniejsze. Do zdobionych, ręcznie wycinanych w różne wzory butów noszono kolorowe skarpety podkreślające wzór buta.
Inne znaleziska z terenu fortu to broń, elementy uzbrojenia a wśród nich naszą uwagę przykuła ceremonialna maska dla konia znaleziona w pałacu prefekta Flavius’a Cerialis’a.
Oraz prawie 2000-letnie rzymskie rękawice bokserskie, podobne pod względem stylu i funkcji do nowoczesnych rękawic bokserskich, pochodzące z około 120 roku. Rękawice te były prawdopodobnie używane w sporcie do promowania umiejętności walki. Nie są częścią pasującej pary. Większa z tych dwóch rękawiczek jest wycięta z jednego kawałka skóry i została złożona na kształt woreczka. Rękawice wypełniono naturalnym materiałem działającym jak amortyzator. Jedna z rękawic ma spłaszczony twardy brzeg działający jak klinga, zaprojektowany do zrobienia krzywdy oponentowi.
Fort był pilnie strzeżony, strażnicy patrolujący mury i wieże obserwowali również teren wokół fortu. Każdego dnia tworzono nowe hasło do bram. Tesserarus’em zwano żołnierza posiadającego tessera, token z aktualnym hasłem. Wewnątrz fortu było wiele zakazanych stref gdzie tylko nieliczni mieli dostęp np pokój “sejf”. Podczas wykopalisk znaleziono wiele skomplikowanych zamków i kłódek oraz kluczy, świadczących o ostrożności rzymian w kwestii ochrony dóbr.
Na terenie fortu i wioski a także w jego okolicy odnaleziono pozostałości wielu świątyń poświęconych różnym bożkom. W muzeum zwróćcie koniecznie uwagę na pogańskie symbole i posążki bóstw a wśród nich dwie ciekawe płaskorzeźby przedstawiające twarze, wyrzeźbione by chroniły od “złego oka”. Pierwszy zamiast nosa ma mini ołtarz a drugi przedstawia twarz mężczyzny z celtycką szpiczasta czapką z “okiem” wyrzeźbionym poniżej. W czasach rzymian częstym było kolorowanie liter i dekoracji ołtarzowych, ułatwiając odczytanie przekazu.
Największym odkryciem w Vindolandzie są drewniane tabliczki, swoiste listy, zawierające zarówno dokumenty wojskowe jak i prywatne wiadomości dla i od członków rzymskiego garnizonu. Pozwalające na bardzo dokładną analizę życia rzymskiego legionisty.
Tabliczki z Vindolandy pochodzą z I i II wieku n.e. Zapisano je atramentem z sadzy i gumy arabskiej na cienkich fragmentach kory. Tabliczki mają kilkanaście centymetrów długości i do kilku mm grubości. Przetrwały w glebie dzięki wilgotnemu, beztlenowemu środowisku w którym się zachowały. Jakość pisma jest bardzo różna, od eleganckiego pisma zawodowych skrybów do nieporadnych notatek. Z listów wynika że ich autorzy; kupcy, kobiety i niewolnicy a przede wszystkim mieszkańcy fortu byli wykształceni w podstawowym zakresie, ale nie byli intelektualistami. Tabliczki zawierają głównie prywatne notatki osób pełniących oficjalne funkcje w obozie ale zawarte w nich informacje dotyczą spraw oficjalnych, takich jak ruchy wojsk, rachunkowość, zamówienia kwatermistrzowskie, oraz spraw legionistów (np. listy zakupów czy prośby o urlop). Sporą część korespondencji stanowią listy Flaviusa Cerialisa, prefekta dziewiątej kohorty i jego żony Sulpicii Lepidiny. Wśród nich jest zaproszenie na przyjęcie urodzinowe, wystosowane przez Claudię Severę, żonę dowódcy pobliskiego fortu, dla Sulpicii Lepidiny. To najwcześniejszy znany przykład odręcznego zapisku kobiety wykonanego po łacinie.
Świątynia Mitry – Brocolita
Jeśli interesuje was historia Rzymu to w forcie spędzicie większość dnia a jeśli nadal będzie wam mało to wieczorem wpadnijcie do położonej nieopodal świątyni Brocolita, leżącej w pobliżu starożytnej rzymskiej osady Carraghburgh, będącej fortem pomocniczym przy murze Hadriana. Tą fascynującą świątynię boga Mitry wznieśli około 200 roku żołnierze stacjonujący w forcie. Mitra był wschodnim bogiem, który zgodnie z legendą schwytał i zabił pra-byka w jaskini, którą odtąd miały odwzorowywać wszystkie świątynie, zawsze małe i ponure. Trzy znalezione tutaj ołtarze (kopie stoją w świątyni) zostały poświęcone przez dowódców stacjonującej tu jednostki, Pierwszej Kohorty Batawian z Nadrenii. Świątynie zniszczono około 150 lat później, ale jej ruiny zachowały się i jest ona drugą najdalej na północ Europy wysuniętą świątynią Mitry którą udało się odnaleźć. Świątynia leży w szczerym polu a jej zwiedzanie jest darmowe ale obok znajduje się dogodny parking płatny i choć trudno uwierzyć świątynia ma nawet swój adres: Humshaugh, Hexham, Northumberland, NE46 4DB.
Mam nadzieje że trochę was zainteresowałam, jeśli podobają wam się moje pomysły na weekend to piszcie do mnie. Dobrej zabawy.