Kornwalijskie miasta i wioski – Polperro, Fowey i Golant


Tym razem zapraszam do zwiedzenia kolejnych dwóch miasteczek położonych na południowym wybrzeżu Kornwalii.

Jadąc trasa A387 na zachód z Looe już po kilkunastu minutach można znaleźć się w bajkowej scenerii przywodzącej na myśl historie o piratach, uprowadzonych statkach i odległych krainach; takie jest właśnie Polperro.

1DSC_0185

Polperro pretenduje do miana najładniejszej miejscowości na półwyspie i z powodu swojej popularności może być zatłoczone szczególnie w czasie wakacyjnych miesięcy. Z tego też powodu oraz z uwagi na to ze w wiosce obowiązuje zakaz wjazdu, przy wjeździe do wioski znajduje się duży parking, 3 godziny na parkingu będą nas kosztować około 10 funtów. Tym, którzy szukają oszczędności, podpowiadam ze kilkadziesiąt metrów dalej jadąc ulica Langrek Road kończy się zakaz parkowania i można tam zostawić swój samochód. Aby dostać się do portu należy minąć stary młyn i kawiarnie znajdująca się przy drodze prowadzącej do centrum wioski i iść w dół.

Polperro to urokliwa rybacka wioska ze starymi bielonymi domami rybaków; w większości z XVI wieku które przetrwały do dziś w prawie nienaruszonym stanie, upakowanymi ciasno na stromych wąskich uliczkach wyłożonych kocimi łbami oraz pięknym małym porcikiem.

Wioska ma bajkowy charakter. Osada kończy się efektownym wewnętrznym portem za którym znajduje się niewielki zewnętrzny porcik otoczony po obu stronach skałami wychodzącymi w morze oraz z niewielka plaza. Choć dziś spokojna idylliczna, wioska w przeszłości tak jak i cale wybrzeże Kornwalii była scena działalności przemytników. Przemyt kwitł właściwie od XII-tego wieku a rybacy dla których kontrabanda była znaczącym dodatkiem do zarobków najczęściej przemycali alkohol i tabakę.

1DSC_0171

Rybołówstwo było tradycyjnie głównym zajęciem rodzin Polperro. Przez stulecia wioska była portem rybackim i przetwórczym. Łowiono tu głownie sardynki. Po wyładowaniu ryby solono i prasowano, a olej zbierano jako produkt uboczny i stosowano do ogrzewania i oświetlenia. Sardynki z Polperro były sprzedawane w całej Europie. Ławice tych ryb zmniejszyły się w XX wieku ale około dwunastu handlowych statków rybackich nadal pływa z portu, chwytając płastugi, przegrzebki, kraby, żabnice, mintaje i dorsze.

1DSC_0197

Wioska widziała także co najmniej trzy potężne sztormy podczas których zniszczeniu uległo wiele statków, port; a domy zostały zmyte do morza. Na początku  XIX wieku wschodnioindyjska Albemarle z cennym ładunkiem diamentów, kawy, pieprzu, jedwabiu i barwnika indygo została dosłownie zdmuchnięta w głąb morza, do dziś nie odnaleziono jej wraku.

1DSC_0195.JPG

W porcie znajduje się niewielkie muzeum ale najfajniejszą atrakcją wioski jest ona sama, polecam zagubić się w uliczkach i zaułkach, potem zaglądnąć do jednej z restauracji aby skosztować lokalnie odłowionych owoców morza i oczywiście wejść na molo z którego rozciąga się bajkowy widok na wioskę i port z jednej strony a z drugiej niewielką plażę i wejście do portu.

1DSC_0182.JPG

Jadąc dalej na wschód wzdłuż wybrzeża po okolu 15 minutach trafimy do Bodinick, skąd odpływa prom do  Fowey. Rzeka Fowey u której ujścia położone jest miasteczko wcina się głęboko w ląd wiec  podroż drogą lądową zajmie nam około 50 minut. Jeśli zdecydujecie się płynąć promem warto przed podrożą sprawdzić rozkład promu i godziny w których prom pływa a także ceny i najnowsze aktualizacje np rejsy w złą pogodę. Wszystko znajdziecie na stronie http://www.ctomsandson.co.uk/bodinnick-ferry. Podroż trwa tylko kilka minut ale okolica jest niezwykle urokliwa.

1DSC_0211Warto tu wspomnieć o posiadłości “Ferryside” w której Daphne du Marier napisała powieść Jamaica Inn (o tytułowym zajeździe opowiem w kolejnych wpisach). Charakterystyczny biało-niebieski domek zobaczymy odpływając z przystani.

1DSC_0213

Fowey istnieje od 1300 roku; było niegdyś ważnym ośrodkiem handlowym. Na skwerku niedaleko wybrzeża rzuca się w oczy wysoka wieża kościoła parafialnego. Kościół stoi  przy skrzyżowaniu ciasnych miejskich uliczek. Okazały na zewnątrz jest tez uroczy w środku; zwróćcie uwagę na sufit który zdobi jakże prosty ale nawiązujący do historii miasteczka motyw sieci. Kościół pochodzi z XIV wieku i poświecono go świętemu Finbarrowi. Podczas najazdu francuzów Kościół został zniszczony ale odbudowano go w 1460 r. Od tamtego czasu niewiele się w nim zmieniło.

1DSC_0216

Na nadbrzeżu które obecnie stanowi centrum życia społecznego znajduje się kilka  kawiarni i restauracji oraz można wypożyczyć kajaki będące popularną formą spędzenia czasu na rzece.

Niegdyś wypływały stąd statki do Europy, a ich lokalni właściciele często wspierali różne wojny. Miasteczko kilkakrotnie było atakowane a to przez francuzów a to przez holendrów ale pomimo to miało się dobrze aż do XVII w., kiedy handel przeniósł się do innych miast na wybrzeżu. Miejscowi kupcy w tamtych czasach często zostawali korsarzami i dokonywali przemytu na boku. Po zwiedzeniu miasteczka warto wciągnąć na nogi trapery i pójść na wędrówkę jednym z kilku szlaków pieszych wytyczonych wzdłuż wybrzeża.

Wyjeżdżając z Fowey nie zapomnijcie zjechać z głównej drogi w kierunku wioski Golant położonej w estuarium rzeki Fowey między miejscowościami Fowey i Lostwithiel.

1DSC_0269

To miejsce polubią wszyscy miłośnicy podglądania ptaków, niewielka wioska nie jest szczególnie interesująca ale nad wodą można obserwować zimorodki, czaple, kormorany; to tylko kilka ze spotykanych tu gatunków.

Dla zachęty poniżej kilka zdjęć czapli białej i siwej brodzących w płytkich wodach estuarium, które spotkaliśmy podczas krótkiego spaceru nadbrzeżem. Udało nam się nawet zaobserwować polowanie na ryby.

1DSC_0268

1DSC_0292Myślę że oba miasteczka spokojnie wypełnią wam dzień a wieczorne podglądanie ptaków będzie miłym ukoronowaniem dnia.

Leave a Reply

Your email address will not be published.